- Tak, urozmaica mi to grę
- Czasami, by odświeżyć gameplay
- Bardzo rzadko, z ciekawości
- Nie korzystam z kodów, psuje mi to rozgrywkę
- Obojętne mi to, zależy
- Inne (napisz w poście)
Kody. Heh. Dawno ich nie używałem, ale to głównie dlatego, że większość jak nie wszystkie z ostatnio ogranych przeze mnie tytułów ich najzwyczajniej w świecie nie ma.
Trochę ciężko mi się też ustosunkować do kodów i osiągnięć, bo jak szerzej ich używałem to nie było osiągnięć, a gry nie były z niczym powiązane więc to był nieistniejący problem.
Jednak używało się. Mniej lub więcej. Nie podoba mi się nazywanie tego oszukiwaniem. Fakt, zazwyczaj najpopularniejsze kody dawały wymierne korzyści, ale część była po prostu durna. Przezroczyste samochody w GTA nie dawały nic poza dość osobliwym widokiem na ulicach. Zwiększenie ilości kawałków powstających z rozwalenia przeciwnika też niczego nie dawało poza czysto wizualną zmianą. Kojarzę mnóstwo kodów, które tylko zmieniały wizualny aspekt. Oszustwo? Naciągnięte określenie.
Teraz jak chce się człowiek powydurniać to zazwyczaj ma tylko mody na ratunek. Kojarzę też istnienie trainerów, które były w zasadzie przełącznikami godmode’a, ale z tego to chyba raz korzystałem i niezbyt mi przypadło do gustu.
W GTA np. kodów używałem najczęściej do broni. To nawet nie chodziło o to by mieć coś niedostępnego, ale to było uciążliwe. Umarłeś i lataj po połowie mapy by ponownie skompletować swój zestaw, na który cię stać z nawiązką, bo już jesteś posiadaczem połowy nieruchomości w mieście o mamonie z misji nie wspominając.
Jednak kody nie wrócą. Dlaczego by oferować graczom łatwe wyjście z opałów przez wpisanie ciągu liter jeśli można mu zaoferować to samo za skromne $2.99
To może trochę inaczej, bo temat jest głębszy. W sumie może napiszę coś dodatkowego o tym, albo @Arisu może jechać dalej z tą kwestią.
Do cheatowania zawsze służyły nie tylko kody, ale są też i trainery (czyli dodatkowe małe programiki zmieniające różne rzeczy w grze), jest też coś pośrodku, czyli Cheat Engine.
W dzisiejszych czasach niestety jest smutny trend wynikający z rosnącej chciwości wydawców: cheaty są płatne. Można dokupić sobie podwójny exp, boosty różnorakiego typu (w tym celuje np ubi), można mieć nieskończony stash na jakieś cuda do craftów (to pomysł bugthesdy - w eso i f76).
Pytanie, jaką formę cheatów wolicie? Bo ja te bezpłatne.
Ja cheaty uwielbiam w niektórych przypadkach - ale co bardzo ważne - tylko w grach single-player. Jeśli ktoś to używa w multi bez zgody i wiedzy współgraczy, to jest kanalią i psuje innym zabawę, a takich gagatków należy kopać prądem. Oczywiście odsądzą mnie od czci różnoracy fanatycy gier typu soulslike, uważający, że jedyną słuszną ścieżką jest “git gud”. Otóż nie, nie każdy jest masochistą, definicja zabawy różni się z osoby na osobę.
Po co są cheaty w singlu:
- gra nie ma trybu sandbox, tak więc de facto problem obchodzimy i sobie budujemy / robimy, co nam żywnie się podoba
- do testów dla devów (tak, to po to były te setki kodów, pewnych tematów inaczej się nie obskoczy)
- po skończeniu gry do calakowania / odkrywania tego, czego nie można było doświadczyć przechodząc grę normalnie
- for shits and giggles czyli po prostu bo tak, dla zabawy
- do obejścia debilnych mechanik psujących zabawę - czasem gra jest super, ale jest jakaś mechanika czy nadmierny grind, które by normalnie spowodowały, że rzucimy ją w kąt
- do obchodzenia bugów (a myślicie, że jak ludzie kończyli VtM:B po premierze? Z uwagi na bugi bez cheatów się po prostu nie dało)
- ewentualnie ktoś ma jakąś niepełnosprawność, a gra nie uwzględnia tego i cheaty pozwalają na obejście problemu (ludzie mają cieśnie nadgarstkowe przez co nie mogą dłużej naciskać guzików, problemy z postrzeganiem itp - szeroki temat)
Korzystam, zwłaszcza jak mnie gra irytuje. Powstaje przy okazji pytanie, skoro mnie irytuje to po jaką cholerę gram… Ano dlatego, że internet mam w Play i jak już zassam w trzy dni grę, która zje mi połowę lub więcej miesięcznego dostępnego transferu to choćbym się osrał gołębiami to ją skończę… Mafia 3
w grach online bignono - na pochybel oszukistom! w offline nie widzę sensu, zwłaszcza w nowych grach - w starociach mody dodające funkcjonalności obecnie będące normą są akceptowalne, tak samo jak modyfikację gry, którą już ukończyłem, a chciałbym sprawdzić inne zakończenia/warianty już na spokojnie bez spiny, ale też suwak poziomu trudności nie załatwia sprawy i zostaje jakiś etap wyjątkowo oporny. W starszych tytułach jestem nieco bardziej otwarty na kantowanie również dlatego, że jest całkiem sporo tytułów, których po prostu nie da się ukończyć bez kodów, albo szkoda na ten wyczyn życia
Do tej ankiety z pytaniami dodała bym: Tak, zwłaszcza jak gra oszukuje.
Wiesz co, gry nie oszukują to raczej MY zrobiliśmy się cieniasami. Jak se przypomnę takiego Tetrisa, Ricka Dangerousa… długo by wymieniać to obecne gry są prostackie, na tyle żeby zająć “kupca” żeby nie mógł zwrócić tytułu. Ale rozumiem, brak czasu, pęd za czymś nie określonym…
A tu waćpan racji nie masz, bo np taka Civka to każda chyba część czituje jak powalona na wyższych poziomach trudności dorabiając sobie jednostki i budynki. Tu masz jeden z wątków w temacie.
A tu opis zagadnienia wraz z przykładami innych gier:
@Berecik Nie podzielam, że zrobiliśmy się cieniasami. Bo jeśli gry nie oszukują, to po jaką choinkę developerzy latami patchują, między innymi “balans” w swoich grach. Odpowiedź sama się nasuwa.
I za to Was kocham, prawda jest jak rzyć, każdy ma swoją
@Berecik to słodkie misiaku ale tutaj mamy pewną niezgodność aksjologiczną w kwestii prawdy. Otóż takowa jeśli ma być prawdą sensu stricto musi być jedna i nie zmienna. Natomiast “kazdy ma swoją” tyczy się opinii, te są w rzeczy samej odmienne i szacun, jeśli człowiek potrafi takową sformułować samodzielnie. Niestety statystyczna większość społeczeństwa, zapożycza swoje opinie od innych, głównie publicznych osób i co gorsza traktuje potem taką opinię jako oczywistą prawdę.
P.S. przepraszam za off-topic.